Etykiety

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Tołpa by Mariusz Przybylski kolekcja women.


Mój Mikołaj zaszalał na całego! Był może troszkę spóźniony, ale mega turbo trafiony. Przed Wami kolekcja kosmetyków dla kobiet, powstała przy współpracy projektanta Mariusza Przybylskiego i marki Tołpa. Zazdrośćcie! :)

                                      







Szczerze mówiąc początkowo zupełnie nie zrozumiałam wyboru Przybylskiego jako współtwórcy nowej kolekcji kosmetyków. Jednak informacje zawarte w broszurze rozwiewają wszelkie wątpliwości. Przede wszystkim zaskakują opakowania. Absolutnie wyjątkowe! Minimalistyczne, przywołujące na myśl projekty Przybylskiego, a zastosowanie w kosmetykach bawełny stanowi pomost pomiędzy światem projektanta a kosmetykami. Świetny pomysł, rewelacyjny efekt!



Prócz bawełny i torfu, który jest podstawowym składnikiem kosmetyków Tołpy, ta seria postawiła na roślinne komórki macierzyste z mikołajka nadmorskiego, z motylego krzewu, ze słodkiej pomarańczy, z czerwonego ryżu i z jeżówki wąskolistnej.


Opakowania są absolutnie genialne! Piękne, minimalistyczne, ale przede wszystkim niezwykle funkcjonalne! Dzięki metalowym tubkom bakterie i powietrze nie są zasysane do środka, przez co kosmetyki będą dłużej świeże, a my wyciśniemy je do samego końca :) Do tego w produktach nie znajdziemy żadnych slesów, pegów, silikonów, parabenów i oleju parafinowego. Większość kosmetyków (na pewno kremy) prócz regularnych pojemności posiadają mniejsze dostępne w regularnej sprzedaży! Jest to rewelacyjny pomysł, żeby zabrać ulubiony kosmetyk w podróż kiedy walizka nie jest wystarczająco duża, lub po to, by wypróbować go przed zakupem dużej pojemności i sprawdzić, czy będzie nam odpowiadał. Brawo! Na uwagę zasługują też niezwykłe zapachy! Właściwie każdy z produktów ma inny! Niektóre są trochę do siebie podobne, ale zaskakujące jest to że zadano sobie trudu w wymyślaniu odrębnych zapachów w obrębie tej samej serii.



Każdy z kosmetyków jest właśnie opakowany w ten sposób ( no może prócz balsamu olejku do demakijażu). Najpierw widzimy taką "kwadratową tubę", po je otworzeniu oczom ukazuje się przepiękny aksamitny futerał (a aksamit to też ponoć 100% bawełny, jak podkreślają producenci, szok!) a w nim czeka na nas kosmetyk. Futerał jest po to, by produkt nie uszkodził się w podróży, czy też w łazience :)



Anti age 360 st. balsam aksamit pod oczy, to kosmetyk, który absolutnie mnie zaskoczył! Podeszłam do niego raczej niechętnie i z pewną rezerwą, bo dzięki beGlossy kremów pod oczy mam powyżej nosa :) ale ten różni się od pozostałych! Przede wszystkim niezwykle napina skórę pod oczami i ma się natychmiastowe wrażenie liftingu i wypełnienia drobnych zmarszczek. Do tego wchłania się niezwykle szybko więc jest idealny pod makijaż! No i zapach jest prawie niewyczuwalny co jest dla mnie wielkim plusem, bo uważam że przeperfumowany krem pod oczy jest zupełnie bezsensowny i powoduje u mnie łzawienie. Serio!



Jednym z dwóch kremów od Tołpy jest anti age 360 st. krem aksamit. A jaki jest? Taki jak jego nazwa! Ma niezwykły zapach, taki niby apteczny, ale przypomina połączenie kwiatów i mięty, niby otulający a taki rześki! Zaraz po nałożeniu skóra w dotyku przypomina faktycznie aksamit! Ja nie mam w prawdzie rozszerzonych porów, ale mam wrażenie że po nałożeniu kremu zwężają się one jeszcze bardziej. Krem niezwykle szybka się wchłania i pozostawia rewelacyjnie satynowo - aksamitny film.  Genialny do stosowania na noc, na zmęczoną czy też przesuszoną skórę, szybko sobie z nią poradzi!



Drugi to nawilżający krem woda, który wiele różni od poprzednika. Przede wszystkim konsystencja jest inna mniej zbita, bardziej płynna, kolor nie jest mleczny, raczej mleczno przeźroczysty, a zapach nie zawiera tej miętowej nuty i jest bardziej kwiatkowy :) Ten krem lepiej spełni rolę kremu na dzień, bo świetnie rozświetla skórę, ale też nawilża całkiem nieźle!



Bardzo fajny pomysł z targetowaniem tego typu maski na unisex. Przecież buzia facetów zasługuje na odpowiednie nawilżenie, a częste golenie potrafi zrobić olbrzymie spustoszenie! No i zachęć tu chłopa do użycia maseczki głęboko nawilżającej, która kojarzy się z babami :) no i z pomocą przychodzi Tołpa! Maska ma w zapachu jakąś lekko męską nutę, co dodaje jej charakteru i będzie docenione przez obie płci :) Maskę trzyma się 10 minut, ale jeśli buzia jest przesuszona, to maska może pozostać na buzi całą noc i nie trzeba się babrać ze zmywaniem wodą, jakby to chłop nazwał :) A działanie jest naprawdę dobre! Nie ma mowy o suchych skórkach, buzia jest wygładzona, nawilżona i pełna blasku! Mega polecam 10 minut nawilżająca maska komfort!



Enzymatyczna maska odnowienie, to jedyny z produktów, którego nie zdołałam jeszcze przetestować, więc o działaniu nie mogę nic napisać. Zapach jest w prawdzie dość podobny do poprzedniej, ale producent każe nam ją zmyć po 10 minutach, a w konsystencji obecne są mini granulki, czy raczej coś na kształt wiórek, którymi mamy masować buzię :) Będę testować niebawem to napiszę jak z efektami :)



Balsam olejek do demakijażu twarzy, to jedyny z produktów, który mnie rozczarował. Może wynika to trochę z mojej głupoty i niecierpliwości. Klientki vip pudełka beGlossy dostały małe opakowanie do przetestowania i apeluję do nich, czytajcie opakowanie!!! Ja wiele nie myśląc nawaliłam ten balsam olejek na płatek i wsmarowałam w pomalowaną buzię. Pierwsze wrażenie było… takie, że skóra właściwie chłonie ten produkt, podczas zmywania i że nie jest on wydajny. Potem, że jak wejdzie do oczu to ma się wrażenie, że je wypala, a następnie, że chyba mam na niego uczulenie, bo powieki mnie piekły jak diabli, zrobiły się czerwone i myślałam, że zaraz zejdę. Ja zaczęłam to cholerstwo zmywać i prawie ryczeć, a mój chłop zgięty w pół ze śmiechu zaczął mi czytać jak tego używać. No dobra mogłam wpaść na to, że ten "balsam" używa się jak kremu do mycia, czyli z wodą! Ale na to, że nie można tym myć nie tyle oczu co nawet ich okolic, nie wpadłam. Przecież tusz to podstawa makijażu! Dla mnie to trochę zbędny produkt, skoro potrzebuje minimum dwóch kosmetyków do demakijażu, bo tym nie mogę całego zmyć.

Reasumując seria Przybylskiego i Tołpy łechce! Łechce oko, łechce nos. Działanie jest naprawdę na poziomie wyjątkowo luksusowych produktów pielęgnacyjnych. Wszystkie te bajery typu miniturki, futerały i cała oprawa świadczy o niezwykłej dbałości o komfort klienta. Podpisuję się pod tymi produktami na maksa! Dziękuję Mikołaju :)

A czy Wy zancie już tę serię? Któryś z kosmetyków wyjątkowo Was zaciekawił?

Całuję,
Malinowa :)

1 komentarz: